Drukuj
Kategoria: Z naszego biuletynu

 czasOkres Wielkiego Postu sprzyja zamyśleniom nad czasem. Spójrzmy na niego oczami psychologa. Zachęcamy!

Życie człowieka na ziemi ma swoje ramy czasowe. Nasze istnienie dokonuje się w czasie i nie potrafimy sobie wyobrazić życia poza czasem. Stąd nasza trudność zrozumienia życia wiecznego, bo będzie to życie poza czasem, jaki znamy. Św. Augustyn w swoich „Wyznaniach” pyta „Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem”.

Oczywiście istnieje tzw. „czas obiektywny”, ten, który odczytujemy na zegarach, który jak uczyliśmy się w szkole, jest uzależniony od obrotów i przemieszczania się naszej ziemskiej kuli. Ale istnieje też tzw. „czas subiektywny”. Każdy człowiek ma swój indywidualny sposób życia w czasie. Jeden jest powolny i wydaje się, że ma zawsze mnóstwo czasu. Ktoś inny jest zawsze nerwowy i zabiegany, bo wydaje mu się, że ma go za mało. Jeden przeżywa czas jako różnorodność i musi ciągle coś zmieniać, a inny pośród zmienności doświadcza jedności i stabilności. Niektórym wszystko idzie zbyt wolno i ciągle nas poganiają, a inni mówią – po co ten pośpiech. Są ludzie, którzy żyją raczej przeszłością (starsi mają taką skłonność do życia wspomnieniami). Inni żyją przede wszystkim przyszłością, marząc i snując plany. Niewielu żyje teraźniejszością.

Europejczycy czy Amerykanie inaczej przeżywają czas niż mieszkańcy Indii. Dla nas czas to praca, a więc i pieniądz. Stracić czas to stracić pieniądze. Hindus nie ma poczucia straty czasu, gdy nie pracuje.

W okresie przed Bożym Narodzeniem dzieciom czas się dłuży i nie mogą doczekać się Wigilii i rozpakowywania prezentów. A dorośli lamentują, że czas tak goni, a tu jeszcze nie posprzątane, zakupy nie zrobione, karp pływa jeszcze w stawie. W końcu przychodzi Wigilia, pierwszy dzień świąt, drugi i wieczorem jedni już narzekają, że święta minęły tak szybko, a oni nie zdążyli odpocząć („święta, święta i po świętach”), a innym czas się tak wlókł, że myśleli tylko, jak tu nie oszaleć (pracoholicy, może osoby samotne).

Tak więc, chociaż zegarki na całym świecie chodzą w tym samym rytmie, odmierzając „czas obiektywny”, to nasz „czas subiektywny” jest zróżnicowany. Zależy od naszego temperamentu, typu osobowości czy wreszcie kultury, w której żyjemy.

Gdybyśmy chcieli podsumować swoje życie, dokonać w wyobraźni krótkiego choćby przeglądu najważniejszych wydarzeń – ile czasu nam by to zajęło? Kilkanaście, kilkadziesiąt minut, a może pół dnia. Tymczasem świadectwa osób, które znajdowały się na progu śmierci, dowodzą, że dokonały one głębokiego, znaczącego bilansu swojej przeszłości w czasie, który, jak wynika z przebiegu wydarzeń, mógł trwać nie więcej, niż ułamek sekundy. Pytamy więc siebie, jak to możliwe, aby wykonać taką pracę w tak krótkim czasie? A może w takich ekstremalnych sytuacjach czas biegnie inaczej??

Subiektywny odbiór czasu jest więc bardzo tajemniczy. Niektóre zjawiska psychologiczne przebiegają tak, jakby nie miały związku ze zwykłym zegarowym czasem, jakby działy się w innej rzeczywistości niż ta, którą znamy.

Wszyscy zmagamy się z czasem. Cóż można poradzić tym, którym zawsze brak czasu, czy tym, którzy mają go za wiele i nudzą się? I jednym, i drugim powiem „ odkryj swój własny rytm”. Bo każdy z nas ma swój własny rytm. Wiele udręk bierze się stąd, że nie respektujemy własnego rytmu. Nie jesteś sobą, gdy zmuszasz siebie do podążania w rytmie, który jest ci obcy, który nie odpowiada twojej naturze, biologicznym i psychicznym uwarunkowaniom. Kiedy nieustannie gwałcisz naturalny rytm, doprowadzasz siebie do wewnętrznego chaosu, wyczerpania nerwowego (z przepracowania bądź z niedostatecznej stymulacji). Kto jest szybki, niech nauczy się czekać na powolnego. A powolny niech nie konkuruje z szybkim.

A skąd mamy wiedzieć, że odnaleźliśmy swój własny rytm? Istnieje wyraźne kryterium: praca przestaje być ciężarem i nie irytuje. Jeżeli wieczorem wciąż jesteś wypompowany i nie czujesz radości z wykonanej pracy, jest jasne, że nie idziesz własnym rytmem. Musisz też sobie odpowiedzieć na pytanie – czy to wszystko, co robisz, jest zgodne z planem Bożym wobec ciebie? Bo kiedy Pan Bóg zleca nam jakieś zadanie, to daje czas na jego wykonanie. Jeśli nie masz czasu, jeśli żyjesz w ciągłym stresie i nie nadążasz, to znak, że najpewniej to zadanie nie pochodzi od Niego, ale sam je sobie narzuciłeś i nie mieści się ono w Bożym planie wobec ciebie. Musisz więc zastanowić się nad wszystkimi swoimi zaangażowaniami i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy czasem nie jest tak, że to twoje własne ambicje skłaniają cię do danej pracy – bo nikt nie zrobi tego lepiej, bo muszę pokazać wszystkim, jaka jestem oddana swojej pracy, rodzinie.

Oczywiście, kiedy brakuje nam czasu, nie możemy zawsze mówić, że Bóg tego nie chce. Może czasem trzeba skorygować inne elementy naszego życia, np. zrezygnować z czegoś, na co poświęcamy zbyt wiele czasu. A przede wszystkim trzeba być zawsze obecnym w tym, co się robi aktualnie. Kiedy jesz, to nie czytaj gazety, gdy spacerujesz, to ciesz się przyrodą i chłoń ją wszystkimi zmysłami. Gdy kogoś słuchasz, to nie myśl, co masz mu odpowiedzieć. Rób jedno po drugim, a nie jednocześnie. Zaangażuj się w pełni w to, co robisz, ale zostaw to zupełnie, kiedy zaczynasz coś innego. Bo wszystko ma swój czas.

Odkrywania swojego rytmu w przeżywaniu czasu, nie tylko tego świątecznego, wszystkim życzę.

 Lucyna Styś