jesus christ statue P2MKWZ9 maly

Z wiernością wiąże się przyjęcie wyboru, jakiego dokonał Bóg. On wybrał nas dla siebie. Św. Paweł napisał do Efezjan:

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie (Ef 1, 4-5).

Z powołaniem wiąże się przynależność. Człowiek zawsze do kogoś przynależy: małżonkowie do siebie, dzieci do rodziców, obywatel do państwa, wierzący i ochrzczeni do Kościoła, kapłan do diecezji, osoba konsekrowana do wspólnoty lub do diecezji itd. Jest to jednak przynależność wtórna.

Pierwotną i podstawową jest przynależność do Boga: Do Pana należy ziemia (...), świat cały i jego mieszkańcy (Ps 24,1).

 W nowy sposób, jeszcze głębszy, należymy do Boga poprzez chrzest, a potem przez konsekrację sakramentalną albo przez profesję rad ewangelicznych. Zauważyć możemy pewną stopniowość tej coraz głębszej i mocniejszej przynależności do Boga: od chrztu aż do wspomnianej konsekracji. W ten sposób zmierzamy do coraz pełniejszego oddania Bogu, czyniąc z samego siebie bezinteresowny dar dla Niego (por. KDK 24), by ostatecznie znaleźć się w Bożych rękach, słysząc Jego słowa: wejdź, sługo wierny i dobry. Choć wszyscy w Kościele przynależą do Pana, to jednak osoby konsekrowane przynależą w sposób szczególny, bo szczególna jest także ich misja w Kościele. Przynależność do Boga przez konsekrację to przymierze z Bogiem, któremu On jest zawsze wierny. Z wiernością człowieka jest różnie.

---------------------------------------------

Osoba konsekrowana podąża nakreśloną przez Boga drogą powołania, przyjętą przez nią w wolności. W zależności od tego, jak wolność przeżywa i jej używa, kształtuje się wierność Bogu i powołaniu.

Możemy się więc zapytać:

Czyja ty jesteś, osobo konsekrowana?

Czyja ty jesteś?

Poeta zaś zapyta:

- Dlaczego jestem nie swój?
i daje odpowiedź:
- Bo nie Twój, Panie.

(Sito)

Niewierność zawsze czuje się nieswojo.

Wierności zawsze urastają skrzydła.

Czyja ty jesteś?
Czyja ja jestem?

------------------------------------------------

W tym mieści się sposób przeżywania naszego życia konsekrowanego, powołania i posłannictwa. Za ten sposób przeżywania powołania i posłannictwa jestem odpowiedzialna. Jestem głównym odpowiedzialnym za to, kim jestem i za swoją formację do końca życia. Nikt mnie w tym nie zastąpi, bo zastąpić nie może.

Być wiernym powołaniu to być wiernym Bogu i drodze, na którą On nas wprowadził.

Być wiernym tej drodze to znaczy troszczyć się o to, by podejmowane decyzje, dokonywane czyny, noszone w sercu pragnienia i tęsknoty, moje myślenie z tą drogą korespondowały.

Żeby jednak tak mogło być, to trzeba tę drogę powołania pokochać. Tym bardziej, że została ona nakreślona przez Boga, który nas kocha za nic, za darmo i dlatego nas wybrał. Jest to wtedy droga przeżywania miłości do Boga, do Kościoła i do ludzi, jako odpowiedzi na miłość, która nas wybrała, a którą my przyjęliśmy w sposób wolny.

W bardzo pięknym oratorium Rubika ?Tu es Petrus?, słyszymy, że ?miłość to jest wierność wyborowi?. Jakże to głęboka myśl Jana Pawła II. W naszej sytuacji jest to wierność temu wyborowi, jakiego dokonał Bóg w stosunku do nas, ale i wierność wyborowi z naszej strony, wyrażająca się w wolnym jego przyjęciu.

Wierność powołaniu to wyraz naszej miłości do Boga. Miłość jest zawsze wierna. Ona z natury jest wierna. Miłość, która byłaby niewierna, nie jest miłością. Dzięki temu stajemy się współpracownikami Boga, zainteresowanymi Bogiem, Jezusem Chrystusem, Kościołem, powołaniem i ludźmi. Św. Paweł zapewnia nas: Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru (Rz 8,28).

Współdziała Bóg, ale także współdziałać ma człowiek. A współdziałanie jest możliwe tylko w miłości, która jest wierna. Wierność powołaniu i troska o nią wyraża się we współdziałaniu z Bogiem czy też w otwieraniu się na działanie Boga w nas i przez nas tak, jak On tego pragnie.

   ------------------------------------------      

Kiedy to współdziałanie Boga z nami i nasze z Bogiem ma miejsce?

Najpierw wtedy, gdy troszczymy się o medytacyjne słuchanie słowa Bożego, słuchanie, w którym Bóg mówi i pyta. Bóg, który pyta, zawsze daje odpowiedź. Trzeba ją tylko usłyszeć. Zrozumiał to św. Piotr. Kiedy Jezus pytał jego i Apostołów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? - wszyscy znali odpowiedź. Gdy Jezus zapytał: A wy za kogo Mnie uważacie?, odpowiedź znał tylko Piotr. Pan Jezus wyjaśnił mu, skąd to wie. Bo nie ciało i krew ci to objawiły, ale Ojciec mój, który jest w niebie. Dlatego błogosławiony jesteś, Piotrze.  Piotr odpowiedział dobrze na pytanie Jezusa, bo przyjął odpowiedź od Boga. Dobrze odpowiedział na pytanie, jakie postawił Bóg, bo od Boga też przyjął odpowiedź. Piotrze, jesteś błogosławiony, szczęśliwy, bo umiesz słuchać Boga i dajesz prawidłową odpowiedź. Bóg, stawiając pytania, ma na nie także gotowe odpowiedzi. Trzeba je tylko przyjąć. Nie trzeba było długo czekać, gdy ten Piotr daje zupełnie inną odpowiedź Jezusowi. Usłyszał o cierpieniu Jezusa w Jerozolimie i nie mógł sobie tego wyobrazić ani zrozumieć. Dlatego upominał Jezusa, że nie może to na Niego przyjść. To jest niemożliwe. Jest to bardzo piękny ludzki odruch kogoś, kto ukochał Mistrza, ale jednocześnie nie jest on właściwy. Piotr wtedy usłyszał: Zejdź mi z oczu szatanie, jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, ale (bardzo) po ludzku. To medytacyjne zasłuchanie, jakże ważne w naszym życiu, jak i w życiu Piotra, za które doczekał się słów pochwały i błogosławieństwa. Brak zasłuchania medytacyjnego prowadzi do różnego rodzaju odejść, osłabień ducha, błądzeń czy frustracji. Gdy znika modlitwa, medytacja, znika także komunikacja z Bogiem i tym samym nie ma współdziałania z Nim. Podobnie, gdy znika rachunek sumienia, rozumiany jako modlitwa, w której dokonuje się konfrontacja naszego życia z Bogiem, z Bożym słowem i naszym powołaniem. Najpierw w życiu kapłańskim czy konsekrowanym  znika rachunek sumienia, potem znika medytacja itd. Znika wierność. Warunkiem wierności jest przyjmowanie życia jako Bożego daru i przyjmowania wszystkiego, co ono ze sobą niesie tak, jak to czynił Jezus, Matka Najświętsza i tylu świętych wiernych Bogu.

    ---------------------------------------     

Czy ja umiem przyjmować życie i to wszystko, co ono ze sobą niesie? Czy mam czas na medytację i na konfrontowanie życia, w rachunku sumienia, ze słowem Bożym?

Przyjmować to, co ze sobą niesie życie. W związku z tym wierność powołaniu i troska o nią wcale nie będzie łatwa, ale może być bardzo twórcza. Od czego to zależy? Zależy to od tego, o czym dobrze mówi Księga Syracha, bardzo mądra księga.

Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,
a nie przepadnie wasza zapłata.
Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania!
Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie:
któż zaufał Panu, a został zawstydzony?
Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony?
Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził?
Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny,
odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia.
Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym
i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami.
Biada sercu zniechęconemu:
ponieważ nie ma ufności, nie dozna opieki.
Biada wam, którzy straciliście cierpliwość:
cóż uczynicie, kiedy Pan nawiedzi?
Którzy się Pana boją, będą posłuszni Jego słowom,
a miłujący Go pójdą Jego drogami.
Którzy się Pana boją, będą szukać Jego upodobania,
a miłujący Go w Prawie znajdą nasycenie.
Którzy się Pana boją, przygotują swe serca,
a przed obliczem Jego uniżą swe dusze.
Wpadnijmy raczej w ręce Pana niż w ręce ludzi:
jaka jest bowiem Jego wielkość, takie też i miłosierdzie (Syr 2,1 - 18).

 

Mądra to Księga. Trzeba bardzo często sięgać do tego świętego tekstu i medytować go.

Nie ma więc w naszym życiu takiej siły, która mogłaby nas odłączyć od Boga i doprowadzić do niewierności, poprzez jakiekolwiek jej osłabianie, np. w modlitwie, gorliwości wypełniania zadań wynikających ze święceń i posłannictwa. Św. Paweł w tej sprawie wypowiada się bardzo mocno i jasno:

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8,35 ? 39).

Żadne stworzenie, nikt i nic nie zdoła nas odłączyć od miłości Chrystusowej. To dlaczego tylu czasem słabnie i odchodzi?

-------------------------------------------------

Trzeba więc uwierzyć w moc miłości Boga rozlanej w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany, którym zostaliśmy namaszczeni (por. Rz 5,5). Jakie to ważne, w trosce o wierność powołaniu, aby nie myśleć o sobie, ale o Tym, który nas wybrał, uświęcił i posłał. To jest właściwy punkt odniesienia. Jakie to ważne, żeby wtedy, kiedy przychodzą trudności, nie skupiać się wyłącznie na nich, ale z nimi przyjść do Jezusa Chrystusa. Kiedy zaś zamykamy się z trudnością i tylko ją widzimy, wtedy rodzi się problem. Problem w tym wypadku to udramatyzowana czy tragizowana trudność.

Wierność czyni nas wolnymi od różnych złych tendencji, m.in. od dążenia do sukcesu za wszelką cenę. Jan Paweł II, w Adhortacji ?Vita consecrata?, napisał: ?Od każdego oczekuje się nie sukcesu, co raczej wysiłku wierności? (VC 63), bo w Kościele kariery się nie zrobi, tak, jak nie zrobił kariery Chrystus, ale będąc wiernym Ojcu i posłannictwu odkupił nas i przyniósł największe dobrodziejstwo.

-----------------------------------------------------

Kapłan wierny, (wierna osoba konsekrowana) przynosi wielorakie dobrodziejstwo człowiekowi, do którego został posłany. Jeśli szuka i dąży do sukcesu, wszystkie Boże dobrodziejstwa blokuje w sobie. Marą wierności powołaniu jest czas ofiarowany Bogu, czas poświęcony na pogłębienie teologiczno-duchowe, pogłębienie powołania. Jest to zawsze czas błogosławiony. Czy ja mam czas dla Boga, na pogłębienie duchowe, teologiczne, pogłębienie wiary? Bo powiedzieć komuś ?nie mam czasu?, to znaczy powiedzieć mu ?nie interesujesz mnie?. Cóż dopiero pomyśleć o braku czasu dla Boga.

Ile czasu poświęcam Bogu? Ile czasu poświęcam na pochylanie się nad moim powołaniem?

Św. Paweł daje Tymoteuszowi bardzo mądrą radę:

nabieraj mocy w łasce, która jest w Chrystusie Jezusie, (...) Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa! (...) Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida! (...) Dołóż starania, byś sam stanął przed Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy. Unikaj zaś światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło (2 Tm 2,1 ? 26).

Dziś żyjemy w świecie, w którym szerzy się filozofia nihilizmu i na niej chce się kształtować życie ludzi i społeczeństw. W tej optyce wszystko jest względne; nie ma wartości najwyższych, są tylko te, co do których się umówimy i możemy je zmieniać. Wierność nie ma dziś powszechnego uznania. Myśli się o wierności tylko w sposób względny: ?jeśli będzie mi dobrze, to...?. Zamiast wierności lansowana jest dziś tymczasowość, a więc coś na jakiś czas, a nigdy na całe życie. Jest to wyraz lęku przed pomyłką. Dlatego chwilowość przeżyć, mocnych doznań i akceptacja tylko tego, co mi odpowiada. To jednak, na dłuższą metę, odbiera radość i szczęście życia.

----------------------------------------------

Jak żyć w takiej sytuacji?

To jest swego rodzaju prowokacja ze strony świata, systemów czy różnych ?izmów?, układów wrogich nie tylko chrześcijaństwu, ale i człowiekowi, jego godności i powołaniu. I na tę prowokację mamy odpowiedzieć wyzwaniem, jakim będzie wierność powołaniu, wierność, która promieniuje radością powstającą ze świadomości tego, kim jestem, do kogo na wieki należę i za kim wytrwale idę.

Czy to jest możliwe? Tak, to jest możliwe, ale u tych, którzy uwierzą w wybór, jakiego dokonał Bóg, w miłość, która jest wiernością wyborowi i noszą w sobie nadzieję jako motyw życia. To nas uchroni od dźwigania ogromnej ilości masek na różne okazje i zawsze będziemy mieć prawdziwą twarz, twarz (konsekrowanego) wiernego, bo wierzącego, oddanego Bogu i z radością służącego ludziom.

Szukam więc, o Panie, Twojego Oblicza,

abym miał prawdziwą twarz.

Szukam Twojego Oblicza,

bo wiem, że bez Ciebie nic uczynić nie mogę.

Najważniejszą i najpierwszą sprawą dla nas, która czyni nas wiernymi Bogu i powołaniu, jest codzienna Msza św. Benedykt XVI powiedział, że jeżeli będziemy ją przeżywali rozmodleni, to nasza wierność Chrystusowi i przyjaźń z Nim będą coraz mocniejsze. A cóż dopiero powiedzieć o adoracji eucharystycznej! To przecież Chrystus jest obecny w Najświętszej Eucharystii, w świętej Hostii jako prawdziwy skarb i zawsze dla nas dostępny. Dopiero w codziennej adoracji tej Jego obecności uczymy się właściwie Go przyjmować, uczymy się komunikowania, uczymy się sprawowania Eucharystii całym swoim wnętrzem, całym sobą i tym samym jesteśmy mocni.

[fragm. art. z naszego biuletynu, autor: ks. Tomasz Rusiecki]